W wywiadzie udzielonym czasopismu “Merkuriusz” Wójt podsumowuje 25 samorządności. Artykuł pochodzi z oficjalnej strony UG Komorniki
Uroczyście świętujemy 25 lat samorządu terytorialnego. Ta najbardziej udana z polskich reform, wciąż nie jest dokończona i wymaga udoskonalenia. Jaka powinna być według Pana wizja Polski samorządnej?
Pomimo pewnych ograniczeń i wad, Polska samorządna rzeczywiście się nam udała. To pozytywnie postrzegany element ówczesnych zmian. Na dobrą sprawę nikt poza samorządem nie uzyskał ani takiego poparcia, ani takich dobrych ocen, mimo to część ekspertów uważa, że trzeba reformować i zmieniać. Nie zgadzam się z tym do końca. Z pewnością nie są nam potrzebne kolejne ograniczenia, kolejna ustawa, czy zmiana ustawy. My tutaj na dole wiemy jakie ustawy są szkodliwe dla działania samorządów, wnioskujemy od lat o to, żeby zostały zmienione, ale tak naprawdę samorządu mało kto słucha. Powinniśmy stawiać na jednomandatowe okręgi wyborcze, wprowadzać je w następnych instancjach i w powiatach, a także w urzędach marszałkowskich. Uważam też, że stanowiska marszałka i starosty należałoby obsadzać w wyniku bezpośrednich wyborów, tak jak jest w przypadku wójta. Wówczas nie byłby to wyłącznie wybór polityczny dokonany przez większość partyjną, a wiązałby się z wysokim poparciem społecznym.
O jakich zmianach Pan myśli?
Między innymi ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym wymaga właściwego podejścia do roli wójta, burmistrza czy rady gminy. Chodzi o to, że ustawa o samorządzie gminnym mówi, że za ład przestrzenny na terenie gminy odpowiada wójt. Jak on ma odpowiadać, skoro ma związane ręce? Prosta zmiana w postaci zapisu, wskazująca że studium zagospodarowania przestrzennego jest aktem prawa miejscowego uprościłaby działania przeciwko dzikiej zabudowie i zabudowie na terenach do tego nieprzeznaczonych. Podobnie ma się rzecz z planami zagospodarowania przestrzennego. Dopóki studium jest traktowane jako coś, co obowiązuje dla planów zagospodarowania, a nie obowiązuje dla decyzji o warunkach zabudowy, będziemy mieć dziką zabudowę. To powoduje dodatkowe wyzwania w postaci rozciągania sieci kanalizacyjnych, wodociągowych, gazowych, elektrycznych i w rezultacie wielkie koszty. Nie zawsze możemy uzyskać preferencyjne dofinansowanie, czy umorzenie pożyczki.
Inna sprawa to podejście do roli wójta i próby ograniczania…
…właśnie o kadencyjność chciałam zapytać.
System, który jest, nie jest doskonały, ale rzeczy doskonałych na ziemi nie ma. Uważam, że jest dobry i daje pewną niezależność. Skoro wójta wybierają wszyscy mieszkańcy, to byłoby pożądane, żeby na to stanowisko mógł startować ktoś niekoniecznie z zapleczem w postaci co najmniej połowy składu rady gminy. Wtedy byłby rzeczywiście niezależny. Każdy układ, szczególnie tam gdzie w grę wchodzą partie polityczne, to podkreślę nawet dwukrotnie, rodzą się kłótnie, to stwarza niebezpieczeństwo przekładania spraw partyjnych ponad sprawy mieszkańców. Samorząd nie jest dobrym miejscem dla partii politycznych, ponieważ tu chcemy budować przyszłość naszych mieszkańców, chcemy im polepszać byt, a nie mieszać się w nieuchronne polityczne rozgrywki.
Druga ważna sprawa, którą podkreślił profesor Buzek, to źródła finansowania.
Co do źródeł finansowania, to ostatnie pomysły dotyczące lokalnego podatku PIT myślę, że można rozważyć, chociaż ściągalność tego podatku przez samorządy będzie problematyczna. Wiem z doświadczenia jakie mamy kłopoty ze ściągalnością podatku od nieruchomości, od środków transportowych, itd. Pozostałbym przy tym co jest, należy tylko rzetelnie wyliczyć udział w PIT i CIT. Niestety reformy państwowe, które dotyczą podatku dochodowego od osób fizycznych dotykają samorządy, bo jeżeli się obniża stawkę podatkową, to trzeba przed podjęciem decyzji skonsultować to z nami i dobrze przeliczyć, bo przecież my jesteśmy beneficjentami tych podatków i chcemy mieć dochody w miarę stabilne. Tak samo jest ze zmianą stawki VAT. W związku z jej wejściem w życie, nikt nie policzył ile samorządy tracą np. przez to, że VAT został podniesiony na rury kanalizacyjne i na niezbędne roboty. Nagle ten VAT skoczył z 8 na 23%. Niestety nikt nam niczego nie zrekompensował, chociaż państwo ma z tego powodu dodatkowy dochód…
Zwraca się również uwagę na to, żeby środki unijne wydawać z myślą by w przyszłości generowały następne środki. Czy Pan się z takim widzeniem zgadza?
Zgadzam się, ale tylko po części. Dlaczego po części? Z doświadczenia z minionego rozdania wynika, że te gminy, które wybudowały sobie np. świetlicę wiejską czy aquapark i nawet zaczęły działać, po miesiącu zamykały obiekty na klucz. Otwierane były na zebrania wiejskie i temu podobne, ponieważ nie było środków, żeby tę świetlicę prowadzić. Aguaparki często przekazywano spółkom żeby chociaż odzyskać VAT… Generalnie trzeba dokładać. Jeśli więc gmina nie ma pieniędzy, wspomniane wyżej przykładowe sytuacje mogą być przyczyną dużych kłopotów finansowych.
Jestem rozżalony na gospodarowanie środkami unijnymi w Polsce, dlatego że dużo pieniędzy nie znajduje właściwego wykorzystania.
Powołując się na „Dziennik. Gazetę Prawną”, która pisze tak: „Miasta przyłączają do siebie mniejsze gminy, aby zarobić i nie pyta się ich o zdanie…”
Nie, nie, to nie tak…. według istniejącego prawa nie można przyłączyć żadnej gminy decyzją administracyjną. Wszystko musi być wcześniej konsultowane, mieszkańcy muszą wyrazić zgodę w referendum i musi to też być przygotowane pod różnymi względami, chociażby prawnymi. Biorąc pod uwagę naszą sytuację, czyli sąsiedztwo Poznania i pomysł prezydenta z przyłączeniem, to nie wyobrażam sobie, żeby mogło coś takiego nastąpić ot tak sobie. Oczywiście, gdyby jednak prezydent rzeczywiście chciał, tak jak deklaruje, uczciwie podzielić pół na pół środki z premii za połączenie, to i na taką alternatywę musimy być przygotowani. Czas pokaże czy przyspieszenie pewnych inwestycji o pięć lat będzie wystarczającą zachętą dla mieszkańców, żeby się pozbyć własnej tożsamości. Ważna jest też kwestia tego czy mieszkańcy będą mieli bezpłatne połączenie z Poznaniem, czy ewentualne koszty będą musieli ponieść sami bo w grę wchodzi też wymiana pieczątek, dokumentów, tablic rejestracyjnych, może będzie trzeba zmienić nazwy ulic itp. Warto zaznaczyć, że obietnice nie są żadnymi gwarancjami, a satysfakcja z bycia poznaniakiem to zbyt mało.
Podkreślam jednak rzecz najważniejszą – ostatnie słowo w sprawie przyłączenia Gminy Komorniki do Poznania będzie należało do mieszkańców naszej gminy i to ich zdanie będzie najważniejsze.